Uwielbiam makowce puszyste, a zarazem wilgotne. Ten taki właśnie jest. Ostatnimi czasy działałam po najmniejszej linii oporu i kupowałam mak już gotowy w puszce. Tym razem go sparzyłam sama - jak Pan Bóg przykazał.
Składniki (tortownica 26 cm)
Część makowa
1 szklanka maku (ok. 200 g)
5 łyżek tartej bułki
1 szklanka cukru
8 jajek
1 cukier waniliowy
1 łyżeczka proszku do pieczenia
10 dag kandyzowanej skórki pomarańczowej
10 dag kandyzowanej skórki cytrynowej
creme brulee
500 ml śmietany 30%
6 żółtek
4 łyżki cukru
1 laska wanilii
1. Mak sparzyć, gotuąc ok. 15 minut na wolnym ogniu, odcedzić.
2. Zmielić na maszynce (z braku maszynki potraktowałam go blenderem)
3. Białka ubić na sztywno.
4.Żółtka ubijać z cukrem
do białości, dodać mak, bułkę tartą i proszek do pieczenia ,wymieszać.
5. Masę delikatnie połączyć z białkami.
6. Piec ok 20-30 minut w 200 stopniach.
7. Przygotować creme brulee:
7a. Śmietankę podgrzać z wanilią rozciętą na pół, z której zostały wcześniej wyjęte ziarenka.
7b. Żółtka rozmieszać z cukrem, ale nie ucierać na puch.
7c. Wymieszać żółtka z
ciepłą śmietanką i gotować na wolnym ogniu do momentu, aż masa mocno
zgęstnieje (konsystencja niezbyt gęstego budyniu).
8. Wylać krem na upieczony makowiec i włożyć do piekarnika na 30 minut. Tym razem temperatura 150 stopni.
9. Ciasto wystudzić w lodówce.
10. Przed podaniem można rozsypać po wierzchu cukier i skarmelizować go palnikiem.
11. Ja zamiast tego przyozdobiłam ciasto.
Niestety znowu wyszło smaczne.
pięknie się prezentuje i na bank smakuje cudnie
OdpowiedzUsuń